piątek, 21 grudnia 2012

Sześć

 "Nie bój się cieni, one świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło."
Nadal zdenerwowana na Styles'a postanowiłam wybrać się na tą imprezę. Wybrałam z szafy czarną prześwitującą koszulę bez rękawów, dżinsowe spodenki i buty, a w łazience do całego zestawu dobrałam dodatki. Ciekawi mnie, czy Loczek ma coś pod tą kupą loków. Zostałam tylko i wyłącznie dla niego, a on najzwyczajniej w świecie to olał. Zauważyłam, że się zmienił, bardzo. Nigdy nie był taki...lekkomyślny, wredny? Sama już nie wiem.
A Tomlinson to Tomlinson on się już nie zmieni. Chociaż kto wie może Eleanor na niego wpłynie i zrobi z niego człowieka wartego takiej dziewczyny. Od kiedy sięgam pamięcią był wobec mnie oziębły, ignorował mnie. Nigdy nie byłam mu dłużna. Jay, jego mama też miała wszystkiego dość. Uważała, że tak rodzeństwo zachowywać się nie powinno. Tylko szkoda, że nie znała prawdy.
Dobrze by było gdybym wzięła ze sobą telefon. Może uda mi się jeszcze go jakoś poskładać? Nie zaszkodzi spróbować. Uklęknęłam przed łóżkiem i wsunęłam pod nie rękę. Wyciągnęłam telefon, który nie miał obudowy. Spostrzegłam jej białe odłamki przy biurku. Mogłam się spodziewać, że będzie w kawałkach. Brakowało jeszcze baterii. Wstałam i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Musiała gdzieś tu być. Na podłodze w rogu leżał fioletowy koc. Podniosłam go i znalazła się moja zguba! Zadowolona wsadziłam ją na swoje miejsce po czym włączyłam telefon. Od razu pojawiło się pełno powiadomień o próbach kontaktu. Westchnęłam kiedy zauważyłam, że połowa jest od ojca. Weszłam w skrzynkę odbiorczą, która aż huczała od ilości wiadomości. Odczytałam dwie, które przyszły nie dawno.
Od: tata
" W czwartek są urodziny Lottie. Mam nadzieję, że się pojawisz. "
Nie mogłam uwierzyć, że wysłał mi takiego sms'a. Naprawdę uważał, że nie wiem kiedy moja siostra obchodzi urodziny? Jak mogłabym zapomnieć! Pewnie liczy, że pojawię się tam razem z Tomlinsonem. Jeśli tak, to się pomylił. Sama tam nie pojadę, a z nim nie mam zamiaru się gdziekolwiek wybierać. Zabiorę ze sobą osobę, z którą będę się dobrze bawić. Już nawet wiem kim ta osoba będzie.
Druga wiadomość przypomniała mi o moim zadaniu.
Od: Jackson
" Mała, jak Ci idzie praca nad sesją? Odezwij się. "
Przez ten nagły przyjazd Tommo i Calder kompletnie zapomniałam o zdjęciach do studia. Czasu mam jeszcze sporo, ale chciałabym mieć to już z głowy.
Z tego całego natłoku sytuacji tylko jedno siedzi mi w głowie, a właściwie jedna sytuacja. Jego czekoladowe tęczówki ciągle siedzą mi w głowie i nie chcę dać upust. Kiedy Harry mi go przedstawił nie zwróciłam na niego szczególnej uwagi. W końcu co on mnie w tedy obchodził? Teraz jest inaczej. Jeden nie winny pocałunek i zmieniło się całe spostrzeżenie na jego osobę. Wydawał się bardzo intrygujący, ale wyrobione zdanie u chłopaków miał. "Rucha wszystko co spotka na drodze" - słowa Styles'a. Sama nie wiedziałam co myśleć. Znałam go zaledwie parę dni, a Loczkowi ufałam bezgranicznie.
Następną zagadką był Payn. Wydawał się bardzo uprzejmy i bystry. Głos miał równie wspaniały co charakter. Pozazdrościć opanowania. Mnie samą dało się bardzo łatwo sprowokować, a on musiał sobie radzić w takich sytuacjach.
Został jeszcze słodki Irlandczyk, którego mam nadzieję poznać w najbliższym czasie.
Usłyszałam z dołu rozmowy i śmiechy, więc wyszłam z pokoju i pomimo dziwnych dźwięków wydawanych z pokoju Hazzy skierowałam się schodami w dół.
- Co wy tu robicie? - Zdziwiłam się kiedy spostrzegłam, że cała zgraja, która wybrała się na domówkę do dziewczyny Liama stała teraz przede mną.
- Danielle ma nie znośnych sąsiadów. Kiedy tylko puściliśmy muzykę zaczęło się pukanie do drzwi i proszenie o ściszenie. - Wyjaśnił Zayn patrząc prosto we mnie. Speszona przeniosłam wzrok na Eleanor, która zauważywszy moją reakcje uśmiechnęła się pod nosem.
- I pomyśleliśmy, że przecież można by było zabawić się tutaj. - Dodał Liam. - Rozumiem, że wybierałaś się do nas? - Zapytał.
- Sądząc po jej stroju to tak. - Odezwała się Calder.
Uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Ah, Savannah to jest właśnie Danielle moja dziewczyna.
Dopiero teraz zauważyłam obecność dziewczyny. Kiedy wyszła zza Liama'a oczy prawie wyszły mi na wierzch. Piękna, długie kręcone włosy, ponętne ciało. Kiedy patrzyłam na nią zaczęłam odczuwać kompleksy, zwłaszcza teraz kiedy miała na sobie obcisłą krótką sukienkę. Zapatrzona w urodę dziewczyny nie zauważyłam kiedy wyciągnęła do mnie rękę. Uśmiechnęłam się szczerze i ujęłam ją.
Chłopcy zaczęli przygotowywać salon. Odsuwali różne meble, aby było więcej miejsca. Natomiast ja razem z dziewczynami w kuchni przyszykowywałyśmy przekąski.
- Chciałaś zostać z Harrym, czemu nagle zmieniłaś decyzje? - Zapytała Eleanor wsypując orzeszki do miseczki.
Przypomniałam sobie o blondynce, które odwiedziła loczka. Poczułam jak krew przypływa mi do twarzy. Byłam zazdrosna?
- Po prostu... - Zastygłam w bez ruchu. - Ktoś go odwiedził.
Dziewczyny spojrzały na mnie z zaciekawieniem, a zarazem rozbawieniem. Tylko co tu było zabawnego?
- Myślałam, że Ty z Malikiem coś ten teges. - Zachichotała Clader. - A tu proszę! Jesteś zazdrosna o Młodego!
- Co? Nie! - Moja reakcja była chyba trochę za nerwowa, bo dziewczyny jedynie głośniej się roześmiały.
Teraz już nie rozumiałam sama siebie. Byłam zazdrosna? Przecież Hazza to tylko przyjaciel, tak? Spojrzałam w stronę salonu i złapałam czekoladowe tęczówki. Uśmiechnął się do mnie. Poczułam jak coś mi się przewracało w żołądku. W głowie miałam na okrągło jego, ale kiedy pojawiał się Harry to on zaprzątał całe moje myśli. Zazwyczaj z tego powodu, że lubi zawrcać na siebie uwagę, ale przecież nie zawsze. Wysyatczy jego jeden gest, głupi uśmiech, a na sercu robi się sieplej.
- Nie rozumiem. To w końcu Harry czy Zayn? - Od tyłu za ramię chwyciła mnie dziewczyna brata.
Wzdrugłam się lekko i odwrciłam się w jej strone. Wywróciłam oczami na jej słowa.
- Ach! Już rozumiem! - Klasnęła w dłonie. - Lecisz na obywdóch! - Pisnęła widocznie zadowolona z siebie.
- Harry jest moim przyjacielem, a Zayn to Zayn. - Wzruszyłam ramionami. Strałam się nieczego nie ukazywać.
Chwyciłam z blatu dwie butelki wódki i podnisłam ręce ku górze. Kiedy weszłam do salonu powitały mnie okrzyki radości spowodowane procentami. Może i nie przepadałam za Louisem, ale pić z każdym mogę, a taki dziś był mój cel-upić się do nieprzytopmości.

Było już po północy kiedy nagle rozdzwonił się mój telefon. Nie miałam ochoty ani nie byłam w stanie teraz odebrać i normalnie prowadzić rozmowę. Byłam już nieźle zalana, ale nie na tyle żeby nie kotaktować. Dwie godziny temu dołączył do nas Loczek za swoją koleżanką, która jak się puźniej dowiedziałam jest jego eks i ma na imię Sofi. Dziewczyna zeszła do nas w koszulce Styles'a i jego szarych dresach, które niedawno nosiłam, gdyż ztwierdziła, że jej zimno. Gdyby mój wzrok mógłby zabjać już dawno była by trupem. Podniosłam głowę z oparcia fotela i rozejrzałam się dookoła. Lou nie udolnie prubuje namówić swoją dziewczyne na " szybki numerek", ale ona jest nie ugięta i nadal ze śmiechem mu odmawia. Liam z Danielle wymieniają się śliną na fotelu obok. Zayn razem z Harrym i jego koleżanką siedzą na przeciw mnie pogrążeni w rozmowie. Wspominałam już, że wszyscy ledwo kontaktują? Oprucz Liama, który z rozbawieniem słuchał kiedy przez piętnaście minut próbowałam zgadnąć dlaczego się z nam nie napije i tak oto takim sposobem nadal nie wiem. Zauważyłam, że Calder sięga po swój kieliszek, więc i ja sięgłam po swój. Za jednym razem oprużniłam kieliszek. Zauważyłam, że Sofi strasznie klei się do Styles'a, więc pod wpływem dużej ilości alkoholu we krwi odważyłam się na ruch z mojej strony. Gdybym była trzeźwa nie zdobyła bym się na odwagę. Podeszłam do sofy, na której siedziało całe towarzystwo. Usidałam okrakiem na kolanach Malika i złapałam go za kołnież jego koszuli. Kątem oka ciągle spoglądałam na Hazze i jego eks.
- Witaj przystojniaku. - Zamruczałam mu do ucha.
Chłopak jakby lekko nie pewnie położył ręcę po zewnętrznej stronie moich ud. Miałam na sobie krótkie spodenki więc droga była prosta. Zaczął powoli jeździć nimi po moich udach lekko mrużąc oczy.
- Witaj ślicznotko. - Wyszeptał.
Znów ten sam zapach wdarł się do moich nozdrzy. Perfumy mulata pomieszane z wódką. Styles zainteresowany naszymi szeptami zaczął delikatnie odpychać Sofi. Po chwili usłyszałam również śmiech Els spowodowany całą tą sytuacją. Zaczęłam stopniowo przybliżać swoją twarz do Zayn'a i lekko musnęłam jego usta. W tym momencie Harry już całkowicie stracił zainteresowanie koleżanką. Keciło mi się w głowie, ale oraz śmielej się całowaliśmy, coraz natarczywiej. Teraz już mi nie zależało na tej głupiej zazdrości Hazzy, tylko na samym zbliżeniu z Malikiem. Jego dotyk był taki ciepły i przyjemny. Zagryzłam lekko jego wargę na co zareagował uśmiechem. Wdar językiem do moich ust. Zaczął pieścić podnieienie, a już po chwili nasze języki zaczęły teńczyć jakiś swój taniec. Nejchętniej nie odrywałabym się od niego, ale ktoś pociągnął mnie za ramię. Puścłam chłopaka i odwróciłam się za siebie. To Eleanor. Dziewczyna gestem ręki pokazała abym poszła za nią do kuchni. Cmoknęłam jeszcze raz mulata w usta i wstałam z jego kolan i chwiejnym krokiem podążyłam na brunetką do kuchni.
- Dałaś niezły pokaz. - Zaśmiała się. - Styles jakby w jednej chwili wyrzeźwiał i siedział naburmuszony. - Zachichotała.
- Jak on się zabawia to ja też.
- Na całego.
- Na całego. - Powtórzyłam ze śmiechem.

Kiedy zwlekłam się  z łóżka była godzina druga. Głowa pękała mi w szwach. Zdziwiłam się, ponieważ byłam w pokoju Harrego, który tymczasowo dzieli go z Lou. Podniosłam się i spostrzegłam na łóżku obok Loczka. Smacznie spał z otwartą buzią cichutko pochrapując. Wyglądał tak słodko.. Nie, nie! Stop! Savannah to twój przyjaciel! - Karciłam się w myślach. Wstałam i wyciągnęłam z szafki jakieś czarne dresy któregoś z chłopców. Styles spał, zresztą to mój przyjaciel, więc ściągnęłam swoje spodenki, odwróciłam się plecami do Młodego i wsunęłam na siebie dresy. Następnie podobnie postąpiłam zmieniając koszulkę na tą którą leżała na fotelu. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę swojego. Lekko uchyliłam drzwi na widok, który tam zastałam zachichotałam pod nosem i podążyłam schodami na dół. W salonie smacznie spał Zayn, Louis i Els. Para wyglądała uroczo przytulona do siebie. W pomieszczeniu pakował krótko mówiąc "syf". Wszędzie walały się orzeszki, czipsy i butelki po wódce. Ból ja głowy zaczął się nasilać, więc czym prędzej pomaszerowałam do kuchni. Od zawsze miałam mocną głowę. Nigdy nie brałam tabletek na kaca. Potrafiłam przeleżeć w łóżku całe dwa dni, ale leków na ból nie brałam. Sięgnęłam po butelkę z wodą. Odkręciłam zakrętkę i zaczęłam łapczywie pić. Dobrze zdawałam sobie sprawę z tego co wczoraj zrobiłam. Specjalnie dobrałam się do pijanego Zayn'a żeby Hazz był zazdrosny. Nic wielkiego tylko, że problem tkwił w tym, że to mulat mnie pociągał, więc dlaczego jestem tak cholernie zazdrosna o Loczka?
- Yyyy. - Jęknął przeciągle Malik otwierając powoli oczy.
W ty samym czasie ze schodów zwlekł się Styles. Podszedł do mnie i ucałował delikatnie w policzek, na co się najpiękniej jak tylko umiałam uśmiechnęłam się, choć zrobiło się nie zręcznie.
- Sofi już poszła? - Odezwał się Zayn lekko zachrypniętym głosem mrużąc oczy. - Właściwie to po co tu przyszła?
- Właśnie. - Założyłam ręce na piersi.
- Chciała się spotkać, więc ją zaprosiłem.
- I to jej wizyta leczniczo na Ciebie podziałała? Zeszliście do nas w spaniałych humorach. W ogóle nie było widać, że jesteś chory, i piłeś te same ilości co zazwyczaj. - Malik wstał z kanapy i do nas podszedł.
Zakłopotanie na twarzy Młodego mówiło samo za siebie.
- Ty udawałeś! - Stwierdziłam z podniesionym głosem.
Nie mogłam uwierzyć, że udawał. Wyglądał na naprawdę chorego. Blada twarz, rozpalone czoło. Czułam się jak ostatnia idiotka. Specjalnie dla niego zostałam, odmówiłam wspólnego wyjścia. Fakt faktem, że posiadówka i tak odbyła się tutaj, ale to i tak nie ma większego znaczenia.
- Styles co się z Tobą do cholery dzieje!? - Wykrzyczałam. - Zmieniłeś się i to na gorsze! - Zaczęłam wymachiwać rękami. - Od pewnego czasu Cię nie  poznaję.
Zamachnęła się i odruchowo uderzyłam pięścią w blat. W tym samym momencie przez drzwi wejściowe weszło dwóch facetów. Pierwszy miał lekki zarost i był pulchniutki wyglądał na około czterdzieści lat. Zaraz po nim wszedł dobrze znany mi wysoki blondyn z charakterystycznymi da niego piegami na nosie i policzkach.
- Jackson! - Rzuciłam się na szyję współpracownikowi.
- Aż tak się stęskniłaś? - Zaśmiał się.
- Pewnie.
- Dobra dość czułości zbierzcie wszystkich w salonie. - Wtrącił mężczyzna, który przyszedł razem z Jackson'em.
Po dobrych dziesięciu minutach budzenia reszty w końcu wszyscy zasiedliśmy razem w salonie. Wolne miejsce było obok Młodego na sofie, ale z powodu, że nadal byłam na niego wściekła wepchnęłam się na fotel do Jackson'a.
- Chłopcy wiem, że macie teraz wolne, ale to poważna sprawa. - Zaczął jak się wcześniej dowiedziałam Paul menadżer chłopców. - Dostaliśmy propozycje, której nie wypada nie przyjąć.
Chłopcy przyglądali mu się z zaciekawieniem.
- Ale jak wiecie. - Kontynuował. - Ostatnio mało o was na ryku muzycznym. - Nabrał powietrza do płuc. - Potrzebujemy sensacji.
- Co masz na myśli? - Zapytał Lou.
- Niall jest jeszcze w Irlandii i normalnie przyleciał by tu dopiero za trzy dni, ale sytuacja wymaga, aby już jutro wieczorem tu był.
- Nadal nie rozumiem do czego zmierzasz. - Westchnął Tomlinson.
- Paul'owi chodzi o to, że musi się coś zadziać w zespole. Razem wymyśliliśmy, że najlepiej będzie jeśli któryś z was znalazł by sobie dziewczynę i dobrze by było jeśli by był to Harry. - Wyjaśnił blondyn wstając z fotela.
- Tylko, że ja nie mam dziewczyny. - Speszył się Loczek.
- I właśnie dlatego jestem tu ja. - Ponownie Jackson zabrał głos. - Savannah kochanie. -  Ukucnął przede mną i chwycił moje dłonie. - Zgodzisz się zostać dziewczyną Styles'a? Wiesz tak na publikę.

***

Jest! Udało się;) Późno, bo niestety wcześniej brakowało czasu żeby dokończyć. Dopiero w tym rozdziale zaczyna się akcja;> Przepraszam za błędy i zapraszam do komentowania;)

3 komentarze:

  1. świetny rozdział ;]
    bardzo mi się podoba twoje opowiadanie ;]
    czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZEPRASZAM! To tak na początek ;) Oczywiście czytam twoje opowiadanie, ale czasem (a nawet często) robię to na szybko i później zapominam komentować - za co jeszcze raz z góry przepraszam! :P
    Bardzo podoba mi się to co piszesz i nie zamierzam przestać wchodzić na twojego bloga, tego możesz być pewna. Ciekawi mnie jak potoczy się akcja, którego wybierze. Osobiście nie mogę doczekać się tej sesji ^^ Nie wnikam i nie wyciągam niepotrzebnych wniosków...w końcu nie wiadomo (dla czytelników xD) co się wydarzy. Możesz mieć wszystko od początku zaplanowane, albo wymyślać i kierować się natchnieniem :)
    No nic. Zostaje mi tylko gratulować stylu pisania i życzyć dużo weny.
    Nie wiem kiedy dodasz następny więc....WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę za dużo tutaj błędów, czytaj kilkakrotnie tekst przed publikacją, bo niekiedy aż razi. Ale wybaczam Ci to. Harry faktycznie jest inny, niż wcześniej opisywała go dziewczyna. Savannah specjalnie dla niego zostaje, a on udaje chorobę, po czym zaprasza swoją ex dziewczynę. Trochę dziwne. Nie wiem też, którego główna bohaterka bardziej woli, bo niby Harry to tylko jej przyjaciel, a tu na całego bawi się z Zaynem, po czym twierdzi, że ten ją też pociąga. Hm? A teraz jeszcze ten Paul i "wymyślona dziewczyna". Savannah się zgodzi? Czytam dalej. / 444-days-in-hell

    OdpowiedzUsuń