środa, 21 listopada 2012

Trzy

 "Nie taki diabeł straszny, jak ci go malują."
Po powrocie ze spaceru zjadłyśmy obiad. Harry jeszcze nie wrócił. Pobawiłyśmy się z Julią w ogrodzie. Miło spędziłyśmy razem czas. Dochodziła ósma, a Styes'a jak nie było, tak nie ma. Zaczęłam się powoli martwić. Młoda mama poszła położyć dziewczynkę do łóżka. Czekałam na nią chwilę. Nie wracała już pół godziny. Poszłam na górę i zajrzałam na tym czasowego pokoju dziewczyn. Smacznie spały przytulone do siebie. Natalie musiała zasnąć razem z córką. Uśmiechnęłam się i po cichu zamknęłam drzwi. Weszłam do swojego pokoju chwyciłam za telefon i wykręciłam numer loczka. Jedne sygnał, dwa, trzy. Nie odbiera. W głowie układałam sobie wszystkie możliwe czarne scenariusze. Ten mały fagas sobie gdzieś poszedł, a ja odchodzę od zmysłów. Po schodach zeszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i czekałam aż się zagotuję. Usłyszałam kroki na schodach. Po chwili obok mnie znalazła się Natalie.
- Przepraszam, zasnęłam. - Odparła przeczesując ręką włosy.
- Mogłaś dalej spać. - Wysiliłam się na uśmiech.
- Harrego jeszcze nie ma? - Zdziwiła się rozglądając po pomieszczeniu.
- Nie... - Mruknęłam.
- Ej, nie martw się o niego. Jest dużym chłopcem. - Przytuliła mnie do siebie.
- Co nie zmienia faktu, że mógłby odbierać telefon.
W tym momencie rozległ się pisk czajnika. Oderwałam się od dziewczyny i poszłam zalać kubek. Usiadłyśmy razem w salonie. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim. Dobrze się dogadywałam z kuzynką Hazzy. To bardzo pozytywna osoba. Spojrzałam na zegarek. Pięć minut po północy. A wdawało by się, że razem przesiedziałyśmy zaledwie pół godziny. Natalie poszła na górę, a ja próbowałam jeszcze raz dodzwonić się do loczka. Na marne. Powoli powlekłam się na górę. Z racji, że nadal nie miałam pidżamy, a dziś było dość zimno w domu pożyczyłam dresy od loczka. Nie obrazi się. Wzięłam prysznic, który podziałał na mnie trochę orzeźwiająco. Czy chciałam, czy nie i tak dziś nie zasnę. Wyszłam z łazienki już przebrana. Chwyciłam książkę, która ostatnio bardzo mnie zaciekawiła mianowicie druga część "Milenium". Czytałam już drugą godzinę. Choć ostatnie siedem stron kompletnie nie myślałam nad tym co czytam. Odłożyłam książkę na biurko i chwyciłam za telefon. Mimo, że dochodziła trzecia w nocy wykręciłam numer Styles'a. To samo. Nie odbiera. Zdenerwowana rzuciłam iPod'em o ścianę, a tym rozpadł się na kawałeczki. Rzuciłam się na łóżko kiedy poczułam, że do oczu zbierają mi się łzy. Gdzie ten gnojek się podziewa? Zwyczajne dałam łzą wypłynąć. Przez chwilę zwyczajnie szlochałam. Jednak dzisiejsze wrażenia dały upust emocją i zasnęłam.
Obudziłam się o jedenastej. Zwlekłam się z łóżka i weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam strasznie. Rozczochrane włosy i oczy podpuchnięte od płaczu. Ogarnęłam włosy, a twarz przemyłam wodą. Było lepiej, chociaż nadal lekko widać było, że płakałam. Zeszłam na dół. Na blacie leżała kartka.
" Razem z Julią wyszłyśmy na miasto, zrobimy zakupy. Powinnyśmy wrócić o drugiej.
Natalie. "
Westchnęłam głośno i usiadłam na taborecie. Oparłam głowę na rękach i zaczęłam głęboko oddychać. W końcu się ogarnęłam i poszłam do pokoju loczka z nadzieję, że może jednak wrócił. Otworzyłam ciemne drewniane drzwi, a pokój jak go Harry zostawił tak trwał do dziś. Usłyszałam, że na dole ktoś kluczami otwiera drzwi wejściowe. Pierwsza myśl to Natalie z Julią szybciej wróciły z zakupów. Potem jednak usłyszałam dwa męskie głosy. Pierwszy należał do loczka, a drugiego nie znałam. Ucieszyłam się, że wrócił jednak muszę zrobić mu awanturę. Zeszłam i stanęłam na ostatnim schodku. Dokładnie na przeciw Styles'a i jego kolegi.
- Cześć, Sav. - Przywitał się jakby nigdy nic. Ostro na niego spojrzałam i wybuchłam.
- Cześć Sav? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Ty pierdolony fagasie! Wyszedłeś wczoraj rano i wracasz dopiero teraz, dupku?! - Podeszłam bliżej niego. - Gdybyś jeszcze mógł łaskawie telefon odebrać, gnojku! Wiesz jak się o Ciebie martwiłam? - Krzyczałam mu prosto w twarz, a on stał przestraszony. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji. Znów to głupie uczucie kiedy łzy zaczynają się zbierać. - W głowie miałam wszystkie możliwe czarne scenariusze, a Ty przychodzisz i mówisz głupie "cześć, Sav"? - Dodałam już łagodniej, nie krzycząc. Czułam jak łzy leją mi się z oczu litrami.
Loczek wpatrywał się w moje załzawione oczy i nie mógł nic z siebie wydusić. Pociągnęłam nosem i odwróciłam się z zamiarem wyjścia na taras. Gdy byłam przy drzwiach usłyszałam jęk Harrego.
- Savannah, nie wiedziałem, że aż tak się przejmiesz.
Naprawdę? Nie domyślał się, że jak nie wróci na noc to popadnę w małą paranoję? Tak, chyba tak mogę nazwać to co wyprawiałam wieczorem. Mała paranoja. Usiadłam na pierwszym schodku. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że Styles z kimś przyszedł. Niezłą szopkę mu urządziłam, ale należało mu się. Pięć minut później usłyszałam jak drzwi tarasowe się otwierają. Siedziałam z kamienną miną nie patrząc kto to. Ktoś usiadł obok mnie. To Harry. Ma specyficzny zapach perfum. Wpatrywałam się w całkiem zadbany ogród przed nami. Chłopak  nadal milczał. Było to trochę krępujące.
- Savannah, przepraszam. - Jęknął spoglądając w moją stronę. 
Nie odpowiedziałam. Niech się bardziej postara.
- Telefon miałem cały czas wyciszony. - Tłumaczył się. - Nie wiedziałem, że będziesz się martwić.
Prychnęłam po nosem.
- Jesteś głupi. - Odparłam.
- Tak wiem jestem głupi, jestem dupkiem, gówniarzem, pierdolonym fagasem... - Zaczął wymieniać wyzwiska, które leciały z moich ust w jego stronę.
Zaśmiałam się pod nosem. Jak zwykle trzeba poważnie porozmawiać, a on rozluźnia atmosferę. Zauważając mój śmiech uśmiechnął się szeroko.
- Gdzie byłeś przez ten cały czas? - Zapytałam. Chłopak milczał. - Nie chcesz to nie mów, ale więcej taka akcja ma się nie powtórzyć. - Zastrzegłam.
Czasami zachowywałam się jak starsza siostra Hazzy. W pewnym sensie czułam się za niego odpowiedzialna, był jednak o rok młodszy, co nie zmienia faktu, że nie umiem się na niego długo gniewać.
- Obiecuję. - Położył rękę na piersi.
Zaśmiałam się i po prostu się do niego przytuliłam.
- Ach, mam do Ciebie prośbę. - Przypomniałam sobie odklejając się od niego.
- Słucham Cię, Sav.
- Potrzebuję na zaliczenie zrobić sesję, ale taką inną od  poprzednich. Bardziej kreatywną. - Tłumaczyłam. - Więc... - Zawahałam się. - Więc Haroldzie Edwardzie Styles. Czy zgodziłbyś się zostać moim modelem? - Zapytałam.
- Jasne. - Pisnął. - Do kiedy masz czas na zrobienie zdjęć?
- Dwa tygodnie, ale chciałabym mieć to jak najszybciej z głowy.
- To może dziś?
- Dziś? Ja jeszcze nie mam żadnego pomysłu...
- Ale ja mam! Z resztą przyszedłem z kumplem zna się trochę na tym, chodź. - Pociągnął mnie za rękę w stronę domu.
Weszliśmy i co? Rzeczywiście ten chłopak nadal tu był. Tylko tym razem bardziej mu się przyglądnęłam. Wyłożył się na kanapie, a nogi oparł na stolik. Czuł się tutaj jak w domu.
- Nogi ze stolika. - Warknęłam na wejściu.
Odwrócił się w naszą stronę. Zilustrował mnie wzrokiem i szerszej otworzył oczy. Grzecznie wykonał moje polecenie.
- Właśnie Sav to jest Zayn, Zayn to Savannah.
- Zayn Malik. - Wyciągnął ku mnie dłoń.
- Savannah Austin. - Uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń.
- Ach, ta Savannah. - Zaśmiał się.
- Malik śpiewa z nami w One Direction, wiesz ze mną i ..
- I Louis'em. - Dokończyłam za niego. 
- Tak właśnie. - Lekko zmieszał się Harry. - Savannah przygotuj mi jakieś ciuchy a te zdjęcia ja mu wszystko wyjaśnię.
Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Weszłam do jego pokoju. Otworzyłam wielką szafę i miałam trudny wybór. Styles ma gust trzeba przyznać. Pełno gustownych marynarek, koszulek, rurek. Na samym końcu spostrzegłam granatowy garnitur. Palcami przejechałam po materiale i olśniło mnie. Miałam pomysł. Loczkowi może się on nie spodobać, ale będzie musiał ulec. Wyciągnęłam ubranie i położyłam mu je na łóżku. Zbiegłam na dół i nakazałam mu iść je ubrać. Zostałam sama z mulatem.
- Długo znasz się z Harrym? - Zapytał.
- Od kąt pamiętam. - Uśmiechnęłam się na samą myśl pierwszej lekcji gry na pianinie.
- A Lou?
- Co Lou? - Zdziwiłam się.
- Jakie masz z nim relację?
- A co Cię to obchodzi? - Oburzyłam się.
- No, w sumie nic. - Przyznał. - Tylko, wiesz on dosyć często o Tobie mówi.
- Chyba same obelgi.
- A tak właściwie to on ...
- Zayn! - Wrzasnął Styles wchodząc do pokoju. - Zamknij się. - Rzucił groźnie. - Będę miał dla Ciebie jutro niespodziankę. - Zwrócił się do mnie.
- Niespodziankę. - Prychnął Malik.
Nie chcąc przejmować się tą sytuacją spojrzałam na loczka. Wyglądał nieziemsko. Garnitur był idealnie dopasowany. Popatrzyłam na jego piękną buźkę. No właśnie. Za piękną buźkę.
- Chodź do łazienki. - Nakazałam.
Zrobił to o co go poprosiłam. Pokazałam mu gestem ręki żeby usiadł na wannie. Z pudełeczka wyciągnęłam parę wacików. Nasączyłam jednego wodą i podeszłam do Hazzy. Zaczęłam mu zmywać cały podkład.
- Co Ty robisz? - Zdziwił się.
- Będzie naturalnie.
- Ale je mam chrosty. - Jęknął.
- Bez podkładu jesteś piękniejszy niż z nim. - Powiedziałam jak uważam.
- Savannah, nie. - Odciągnął moją rękę od twarzy.
- Harry, zrozum nie ważne, że masz te chrosty. Dużo nastolatków w Twoim wieku je ma.
- Ona ma rację. Przestań się mazać i siadaj. - Wtrącił Malik, który stał oparty o framugę drzwi.
Loczek głośno wypuścił powietrze i bez protestów czekał aż mu ładnie wszystko zmyję. Byłam już ku końcowi kiedy rozdzwonił się telefon Styles'a. Popatrzył na wyświetlacz, po czym podał mi komórkę. Widniał napis " Troy ".
-Cześć, tatuś.
- Witaj kochanie. Czemu się nie odezwałaś? - Zaciekawił się.
- Przepraszam, ale wiesz jak to ze Styles'em. - Zaśmiałam się i spojrzałam na szczerzącego się Harrego.
- No, tak. Głupie pytanie. - Stwierdził. - Czemu nie mogę się do Ciebie dodzwonić?
- Zepsuł mi się, chyba muszę kupić nowy. - Nerwowo się zaśmiałam. - A Ty? Co robisz? Gdzie jesteś? - Zasypałam go pytaniami byle tylko odbiec od tematu telefonu, który leży sobie w pokoju rozwalony na kawałeczki.
- Obecnie jestem w Doncaster.
- A co Ty tam robisz? - Zdziwiłam się.
- Przyjechałem do Jay.
- JAY TOMLINSON? - Oburzyłam się.
- Savannah, dziecko my znów jesteśmy razem.

***

Kłótnia z Hazzątkiem, poznanie Malika i wiadomość od ojca ;) Trochę późno dodany. Miałam go wstawić wcześniej, ale przez szkołę nie udało się. Następny powinien pojawić się za tydzień.

10 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaj piękny! <3 piękny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ;)
    czekam na następny? kiedy dodasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3 Kocham, czytam i czekam na nn :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystkie rozdziały, bo jakoś tak lubię wiedzieć o co chodzi. Po pierwsze oryginalny pomysł na opowiadanie ;) Zaciekawiło mnie, co też Zayn chciał powiedzieć w Louisie... Generalnie kłótnia Harrego i Sav to najlepsza część tego rozdziału... :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie spodobał mi się szablon. Coś pięknego. Zamawiałaś, czy Twoje dzieło...?
    Co do opowiadania. Całe szczęście, że dopiero zaczęłaś i nie musiałam tak wiele nadrabiać, bo nie lubię czytać opowiadania od środka. Na plus muszę Ci przyznać świetne oddanie charakterów chłopaków i Savannah, którą dosłownie ubóstwiam. Harry Styles modelem... Pomysł dosłownie mnie rozwalił, jak głupia chichotałam do monitora... I końcówka... Cudowny.
    Właśnie zyskałaś stała czytelniczkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej ! Już nie mogę doczekać się następnego :) Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się znajomość Sav i Zayna... Na pewno będę czytać :) i zapraszam do mnie :) http://onelovekalina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesuje mnie coraz bardziej. Ciekawe jak to będzie z jego ojcem i z tą Jay? Nie wróżę im nic specjalnego, ale może akurat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytalam dwa ostatnie zdania i krzyknelam na caly dom O FUCK!! LOLZ CZYTAM DALEJ ;D

    OdpowiedzUsuń