sobota, 23 lutego 2013

Dziewięć

"Uśmiech to najpiękniejsza rzecz, jaką może dać człowiek człowiekowi."


Ten mulat z dnia na dzień zadziwia mnie coraz bardziej, stara się, a ja bezczelnie olewam jego sms’y. Zaczynam być zła na samą siebie. Co z tego, że postanowiliśmy zapomnieć o tych dwóch pocałunkach, dwóch chwilach zapomnienia? Ja nie chciałam wyrzucać ich z pamięci. Za pierwszym razem po prostu nie mogłam oprzeć się urokowi Malika, a za drugim razem wlałam w siebie za dużą ilość alkoholu. Tak, tak to sobie tłumaczyłam.
Uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam telefon to torby. Rozejrzałam się po lokalu. Spostrzegłam tego szatyna kiedy siadał na krześle przy barze. Podjeść? Co zrobię jak nie będzie chciał ze mną rozmawiać?  Odrzuciłam swoje obawy na bok i pewnym krokiem ruszyłam w stronę chłopaka. Zajęłam wolne krzesło obok niego.
- Jestem Savannah. – Przedstawiłam się uśmiechając się miło.
Szatyn dopiero teraz zauważył moją obecność i odwrócił się w moją stronę. Spojrzał na mnie uważnie, jakby chciał w ten sposób dowiedzieć się o mnie więcej.
- Mike. – Mruknął i gestem ręki przywołał kelnera. – Dwa razy krwawą Merry. – Zwrócił się do mężczyzn.
Ten skinął głową i zaczął przygotowywać zamówienie.
- Nie jesteś za młody na alkohol? – Zauważyłam.
-  Może trochę. – Uśmiechnął się tajemniczo.
- Ile masz lat? – Zapytałam mrużąc oczy i przyglądając mu się badawczo.
- Co cię to obchodzi? – Burknął. Na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek.
Gwałtownie się wyprostowałam na jego słowa. Może i jestem ciekawską osobą i czasami wtykam nos w nie swoje sprawy, ale z takim przypadkiem się jeszcze nie spotkałam. Odpowiedział nie miło, lecz jego uśmiech mówił „nie bierz tego na poważnie”.
- Nie przyszłaś tu mimowolnie, prawda? – Zapytał w czasie kiedy kelner podał mu zamówienie. Jednego drinka podsunął w moją stronę, a drugiego chwycił w dłoń, aby za chwilę móc zamoczyć usta w trunku.
- Nie interesuj się. – Moja lakoniczna wypowiedź zabrzmiała równie nie miło co jego odpowiedź na moje pytanie.
Mike roześmiał się radośnie ukazując słodkie dołeczki. Chwyciłam drinka w rękę i posmakowałam kolorowego płynu. Nigdy nie przepadałam za tego typu alkoholem. Takie drinki zazwyczaj piją biznesmeni, którzy uważają, iż skoro mają pieniądze mogą wszystko.
 - Twój chłopak chyba jest zazdrosny. – Po krótkiej ciszy głos  zabrał Mike, który przypatrywał się reszcie towarzystwa za moimi plecami.
Odwróciłam się i od razu napotkałam groźny wzrok Styles’a. Trochę mnie to zażenowało. Ten głupi układ miał być bez takich akcji. Chwilę potem zauważyłam, że Lucas również się nam przygląda jakoś nie ufnie. Prychnęłam cicho pod nosem i odwróciłam się z powrotem do Mike’a.
- Jesteś bratem Lucas’a, prawda? – Zignorowałam wcześniejszy komentarz.
Szatyn pokręcił głowa z uśmiechem i odłożył pustą już szklankę na blat.
- Jak się domyśliłaś?
Jak? Trudne to nie było. Jestem tu z Loczkiem, więc cały czas ma mnie na oku. Kto jeszcze oprócz niego bacznie nas kontroluje? Nikt inny jak Lucas. Czyli Mike musi być kimś ważnym dla niego. Drogą redukcji doszłam, że są rodzeństwem. Jeśli  się przyjrzę dokładnie im obu dostrzeże wyraźnie podobne rysy twarzy. Mike jest nie pełnoletni musi być tu z kimś dorosłym.
- Tajemnica. – Zaśmiałam się dumna ze swojego odkrycia.
- Pasujecie do siebie z Styles’em. – Nie odstąpił tematu. – Potrzebował dziewczyny. – Stwierdził.
- Dlaczego tak uważasz? – Nerwowo zaczęłam stukać palcami o blat. Znów to cholerne uczucie. Ponownie ktoś stwierdza, że dobrana z nas para. Tylko po czym oni to stwierdzają?
- Zawsze uważałem go za kolesia, który nie szanuje kobiet.  Jest zwykłym podrywaczem i nie potrafi powiedzieć innego komplementu niż „ dobra dupa z ciebie”.  Aż nagle pojawiasz się ty, a o nie widzi po za tobą świata. – Mówił z poważnie cały czas patrząc mi się w oczy. – Z resztą nie dziwię mu się, jesteś śliczna. – Uśmiechnął się ponownie ukazując słodkie dołeczki.
Totalnie oszołomiona nie wiedziała co powiedzieć. Zadziwiła mnie jego wypowiedź. Jednak po chwili przypomniałam sobie, że szatyn dawno nie widział się z Harrym, a to pewnie jego jedynie błędne stwierdzenia.
- Dziękuje. – Wykrztusiłam w końcu  rumieniąc się i spuszczając wzrok na swoje dłonie.
Chłopak ponownie dzisiejszego dnia roześmiał się wesoło.
- Jesteś słodka. – Skomentował.
Podniosłam wzrok i dostałam nagłego olśnienia. Piękne brązowe oczy, bujna czarna czupryna. Jestem głupia – skarciłam się w myślach. Że też od razu tego nie zauważyłam. Mike jest bardzo podobny do Zayn’a! Nawet błysk w oku szatyna przypomina mi błysk w oku mulata. Może mam jakieś przywidzenia? Albo brakuje mi Malika i każdego do niego porównuję? Staram się w każdym wyszukać jakieś cechy Zayn’a? Spojrzałam na jednego z trzech kelnerów, ale u niego nie znalazłam nic podobnego do mulata. U szatyna też tego od razu nie zauważyłam. Tak poczekam jeszcze piętnaście minut, a każdy chłopak, którego spotkam będzie mulatem z brązowymi oczami i ciemnymi jak smoła włosami. Jestem genialna.
- Savannah! – Podbiegł do nas zdenerwowany Harry. Jego twarz była blada, a oczy jakby pociemniały. – Natalie miała wypadek. – Powiedział na jednym wydechu.
Pół godziny później byliśmy już w drodze do Londynu. Przeprosiliśmy ojca i Jay, ale zrozumieli. Natalie była kuzynką Hazzy, była dla niego ważna. Na razie nie chciałam pytać o co dokładnie chodzi. Naszym kierunkiem był szpital i tam chciałam się wszystkiego dowiedzieć.
Kiedy w końcu znaleźliśmy się w centrum stolicy, stanęliśmy w korku. Curly się zdenerwował. Z całych sił uderzył dłońmi w kierownice, a za tym poleciała wiązanka różnych przekleństw. Nie odzywałam się. Harry z charakteru był bardzo wybuchowy. Czasami pod wpływem emocji robił różne durne rzeczy, których potem żałował. Po dwudziestu minutach zauważyłam przed sobą duży budynek przed którym stało mnóstwo samochodów sanitarnych. Gdy zaparkowaliśmy Styles jak torpeda wpadł do szpitala. Próbowałam go dogonić, ale na marne. W recepcji już go nie było. Nie miałam pojęcie gdzie się skierować. Rozglądnęłam się dookoła siebie i spostrzegałam Malika, który stał przy automacie z kawą. Dziś ubrany był w czarne poprzecierane rurki i fioletową bluzę z kapturem, na której widział napis „hope”. Jak najciszej do niego podeszłam zakryłam mu dłońmi oczy. Chłopak zaśmiał się i położył swoje ręce na moich.
- Nie ze mną takie numery,  kruszynko. – Strącił moje dłonie i odwrócił się przodem do mnie.
- Kruszynko? – Prychnęłam.
- Od dziś jesteś moją kruszynką. – Zaśmiał się przyciągając mnie do siebie.
Zawtórowałam mu i wtuliłam się w pierś mulata.
- Co z Natalie? – Zapytałam odsuwając się po chwili.
- Spadła ze schodów. Ma połamane żebra. – Westchnął zagarniając ręką kawę.
- Okropne.
- Tak, musi zostać teraz w szpitalu na co najmniej tydzień. Trzeba zaopiekować się Julią. – Skierowaliśmy się w stronę sali gdzie leżała młoda mama. – Po pogotowie zadzwonił ich sąsiad, mała pobiegła do niego kiedy spostrzegła co się stało. Dotarłem tu jako pierwszy. Znam się trochę z Nat, a akurat byłem w pobliżu. Pielęgniarka zaprowadziła mnie pod salę, ale nie pozwoliła mi do niej wejść. W tedy zobaczyłem zapłakaną Julię. Była bardzo wystraszona, zapłakana nie wiedziała co się dzieje.
- Gdzie jest teraz? – Zapytałam przyśpieszając kroku.
- Pojechała z Niall’em do domu. Musiała coś zjeść i się wyspać.
Więcej się nie odzywaliśmy. Byliśmy już prawie pod salą kiedy zauważyłam, że Loczek rozmawia z lekarzem. Wysłuchiwał w skupieniu tego co mówił do niego mężczyzna. Poklepał go lekko po plecach i odszedł. Curly usiadł na jednym z krzeseł, wziął głęboki oddech i przymknął oczy. Widząc go tak zmartwionego pobiegłam do chłopaka i mocno go do siebie przytuliłam. Styles od razu odwzajemnił uścisk.
- Harry.. – Zaczęłam, ale trudno było mi się skupić i powiedzieć coś z sensem. – Wyjdzie z tego, poradzi sobie. – Próbowałam podnieść go na duchu. W końcu ludzie z gorszymi obrażeniami wychodzili cało.
- Wiem, ale najbardziej martwi mnie… - Zatrzymał się w połowie zdania i odsunął się ode mnie. – Julia. – Dokończył. – Ona ją tam znalazła. Lekarz mówił, że strasznie płakała, nie mogli jej uspokoić.  Ma tylko sześć lat.
- Harry, spokojnie przecież się nią zaopiekujemy. – Zapewniłam.
- Ty już chyba całkiem zwariowałaś. – Westchnął. – Chcesz dać mi pod opiekę dziecko? Tak roztrzęsione? Ja sam potrzebuję czasami opieki.
Nie mogłam zaprzeczyć. Miał rację. Sam jeszcze czasami nie potrafił zrobić czegoś sam. Dobrze się jeszcze nie usamodzielnił. Miewał  humorki jak kobieta w ciąży. Strzelał fochami na prawo i lewo. Po prostu był nie odpowiedzialny.
- Równie dobrze ja mogę się nią zaopiekować. – Uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Ja również. – Obok nas przykucnął Zayn.
- Widzisz? Razem z Zayn’em obiecujemy zająć się małą.
- Włos jej z głowy nie spadnie. – Mulat położył dłoń na moim kolanie, co nie uszło uwadze Harrego. Jego usta przypominały teraz wąską linię.
Zza białych drzwi, które znajdywały się obok wejścia do sali Natalie wyszedł lekarz. Gestem ręki przywołał do siebie Loczka. Razem weszli do gabinetu. Malik od razu zajął miejsce przyjaciela i zaczęliśmy rozmowę. Ogólnie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Opowiadałam mu jak było w Doncaster, a on mówił co w tym czasie działo się w domu. Wywnioskowałam, że praktycznie z niego nie wychodzili, a żywili się jedynie pizzą. Kiedy wrócimy do domu muszę przygotować im coś zdrowego. Mimo, że wypadek Nat z początku mnie wystraszył to teraz już tego tak nie przeżywałam. Harry za bardzo się tym przejął. Nigdy nie znalazł się w podobnej sytuacji, to była dla niego nowość. Martwiła mnie jedynie Julia. Dziewczynka rzeczywiście się tym przejęła. Drzwi gabinetu otworzyły się i wyszedł z nich Curly.
- Możemy do niej wejść. – Uśmiechnął się i wleciał do sali.
Podnieśliśmy się z krzeseł i ruszyliśmy za nim. Dziewczyna leżała w bezruchu i lekko otwartymi oczami. Nie spała. Harry od razu zaczął ją ściskać i mówić jak bardzo się o nią martwił. Brunetka zaśmiała się i odepchnęła od siebie chłopaka narzekając na bolące miejsce.
Harremu diametralnie poprawił się humor, jego twarz przybrała barw, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Siedzieliśmy wszyscy na łóżku Nat i rozmawialiśmy dobre dwie godziny. Zayn opierał się o ścianę, a ja obok niego opierałam się o jego ramię. Hazza miał najwygodniej. Leżał obok Natalie. Było ciasno, ale przytulnie. Po trzydziestu minutach pogawędki drzwi otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wleciała mała blondynka od razu wskakując na łóżku i mocno przytulając się do mamy. Zaraz za nią wszedł Irlandczyk. Postawił sobie krzesło przed łóżkiem i rozsiadł się wygodnie.
Długo siedzieliśmy z kuzynką Harrego. Około godziny dziesiątej wieczorem wyszliśmy z sali. Julia długo żegnała się z mamą, ale obiecałam jej, że jutro tu  przyjdziemy. Zadowolona stwierdziła, że mamie będzie weselej jeśli jutro przyniesie jej jakiś rysunek. Kiedy wychodziliśmy ze szpitala Zayn oplótł rękę wokół mojej tali i przyciągnął mnie mocno do siebie.
- Jutro o trzeciej porywam cię.
- Jak to? – Zdziwiłam się.
- Pisałem ci, że mam niespodziankę. – Uśmiechnął się.
- A Julia? Mieliśmy się nią zająć – Przypomniałam.
- Pójdzie z nami. Spodoba jej się.
Następnego dnia już o dwunastej byliśmy u Nat. Jak Julia powiedziała tak zrobiła. Wczoraj późno wróciliśmy, więc z samego rana zabrała się za rysowanie. Kiedy pokazała Nathalie malunki ta była zachwycona. Rysunki zawisły na drzwiach. Niestety o drugiej musiałyśmy już wracać. Pożegnałyśmy się, a w drzwiach minęłyśmy się z Liam’em i Danielle, którzy również szli do brunetki.
Zayn powiedziała abym ubrała coś wygodnego. Ubrałam szarą bluzę, czarne dresy i tenisówki. Julia miała na sobie zieloną bluzę z myszką Miki i czarne leginsy. Wybiła godzina trzecia. Malik zawołał nas na dół. Chwyciłam uśmiechniętą dziewczynkę za rękę i zeszłyśmy. Gdy mała usłyszała o niespodziance bardzo się ucieszyła. Próbowała zgadywać, ale Zayn nie chciał nic powiedzieć. W końcu odpuściła. Przez całą drogę bawiliśmy się z dziewczynką w „moje oko widzi”. Tak minęła nam godzina jazdy. Spojrzałam za szybę. Dawno wyjechaliśmy z Londynu. Teraz otaczała nas pustka. Co jakiś czas tylko mijaliśmy opuszczone domy. W końcu Malik zatrzymał samochód przed… Stadniną koni!
- Zayn! – Pisnęłam podekscytowana.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. – Uśmiechnął zadowolony.
Julia wybiegła z samochodu i nie mogła ukryć zadowolenia. Skakała, piszczała, cieszyła się. Chwyciła nasze dłonie i pociągnęła w stronę stadniny. Z jednej z trzech stajni wyszedł wysoki mulat. Miał kruczo czarne włosy. Tak samo jak Malik.
- Zayn! – Zawołał podbiegając do nas.
- Cześć Aaron. – Oby dwaj podali sobie dłonie. – To jest właśnie Savannah. – Wskazał na mnie. – A ta młoda dama to Julia. – Puścił oczko do dziewczynki.
- Cześć. – Podniosłam kąciki ust.
-Aaron, jestem kuzynem Zayn’a. – Sprostował.
Aaron zaprowadził nas do stajni i pokazał konie, na których będziemy jeździć. Trochę się wystraszyłam, ale chłopak zapewnił, że nic mi się nie stanie. Mi przypadła piękna brązowa klacz Lora. Chwyciłam za twardą szczotkę i zaczęłam czesać jej grzywę. Trochę wiedziałam o koniach i ich pielęgnacji. W wieku dziewięciu lat byłam na obozie jeździeckim. Kiedyś to lubiłam, ale potem po prostu mi się to znudziło. Pojawiła się fotografia. Przyjrzałam się dokładnie klaczy. Była piękna, jednak trochę bałam się sama jej dosiąść. Z pomocą przyszedł mi Malik i zaproponował, że pojedzie ze mną. Julią zajął się Aaron. Razem dosiedli Magika-dorosłego ogiera.
                Stanęłam przy lewej łopatce konia. Złapałam wodzę w lewą rękę i skierowałam konia w prawą stronę. Lewą nogę wsadziłam w strzemię. Podskoczyłam dwa razy na prawej nodze, a za trzecim razem mocno się odbiłam. Przełożyłam nogę nad zadem konia i już zadowolona na nim siedziałam. Malik powtórzył mój wyczyn i usiadł za mną tak, że obejmował mnie ramionami trzymając wodze. Aaron podobnie usadził przed siebie Julię, jedna dziewczynka miała na głowie kask jeździecki. Aaron pokazał nam różne piękne miejsca. Dziewczynka była zachwycona z resztą ja również. Zayn się spisał.
 
***
 Ojej! Trochę mi zeszło na napisanie, ale w końcu się pojawił ;) Jest duuuużo Malika :D Zapraszam do komentowania to na prawdę daję kopa do dalszego pisania.

20 komentarzy:

  1. Naprawdę duuuuuużo Malika. :D Ale nie mówię, że to mi się nie podoba. :D Widzę, że między Sav a Zaynem się coś kroi, tylko pytanie- co z hazzą? Nie mogę rozgryźć zachowania Stylesa. Może w następnych rozdziałach się czegoś dowiem...?
    Tak czy siak piszesz genialnie, a ja czekam na kolejny rozdział. :)
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie widzisz jak odtańczam swój taniec szczęścia :3 Moim zdaniem to jeden z najepszych rozdziałów na blogu, jakie umieściłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Podoba mi się to co się rozwija między Sav a Zaynem. :D
    czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;) I dobrze, że dużo Zayna <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, naprawdę fajnie napisane. Ciekawy pomysł. Będę wyczekiwać z nie cierpliwością na twoje rozdziały. Przy okazji...fajny szablon.


    Życzę weny i pozdrawiam

    Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. o jejku , cudowne ;)) intryguje mnie kto jej się tak naprawdę podoba ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ! Czekam na kolejny :)

    Wpadnij jeśli chcesz :)
    www.gabrielle-quinn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzynasty rozdział na 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Czternastka na 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpadłam dzisiaj i wszystko przeczytałam! Na prawdę piszesz wybitnie kochana! Bardzo podoba mi sie styl, nie widzę żadnych, ale to żadnych błędów - może dlatego, że jestem tak bardzo skupiona na tej świetnej treści :D Na prawdę cudowna historia. Kurdeee Zayn jest tu taki świetny, idealny dla Savanny! Ale ja chcę, żeby ona była z Harry'm ;( on jest najbliższy mojemu sercu <3 Ale no z drugiej strony ten Malik! Sama już cholera nie wiem co myśleć noo ! :D jeszcze nigdy nie byłam tak niezdecydowana :D w każdym razie zrobisz co uważasz :*:* dodaję Twojego bloga do ulubionych, bo z pewnością będę zaglądała częściej! Mam nadzieję, że odwiedzisz również moje blogi!Byłoby mi bardzo miło! buziaki :*
    http://wishmeyourself.blogspot.com
    http://loveispleasure.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i nie wiem czy wiesz, ale jak się komentuje to masz weryfikację obrazkową, co jest dla nas trochę uciążliwe :c ale można z łatwością to wyłączyć :) musisz wejść w w ustawienia, dalej masz posty i komentarze i gdy jest włącz weryfikacje obrazkową wystarczy dać NIE :) :*

      Usuń
  11. 15 na 444-days-in-hell.blogspot.com / czytasz w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  12. 444-DAYS-IN-HELL.blogspot.com < - 16 rozdział. Jeśli czytasz - komentuj. Chcę znać Twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo jaki Malik jest słodki ooo pisz szybko :) http://keep-calm-and-fuck-off.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam pytanie ,piszesz obłędnie co nie uchodzi uwadze czytelnika jednym słowem masz talent ,a twoje opowiadanie wciąga,ale czy pojawi się jeszcze rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wracam do pisania tego bloga, na dniach będzie nowy rozdział :)

      Usuń
  15. AAAh <3 Wieczorem znalazłam tego bloga i teraz siedzę na nim do 1 w nocy <3 JEST ZAJEBISTY <3 Masz talent. Więcej. - dar!

    OdpowiedzUsuń
  16. TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajny ale jest błąd . Gdy Harry i Lucas obserwowali Sav to ona w myslach sobie mowila jak doszla do rozwiklania ze Lucas i koles z ktorym gadala to bracia. I doszla do teko metoda DEDUKCJI nie redukcji, po za tym spoko ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham, kocham, kocham! <3 Masz talent! Cudny rozdział, czekam na kolejny. Pozdrawiam :)

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń