Ten mulat z
dnia na dzień zadziwia mnie coraz bardziej, stara się, a ja bezczelnie olewam
jego sms’y. Zaczynam być zła na samą siebie. Co z tego, że postanowiliśmy
zapomnieć o tych dwóch pocałunkach, dwóch chwilach zapomnienia? Ja nie chciałam
wyrzucać ich z pamięci. Za pierwszym razem po prostu nie mogłam oprzeć się
urokowi Malika, a za drugim razem wlałam w siebie za dużą ilość alkoholu. Tak,
tak to sobie tłumaczyłam.
Uśmiechnęłam się pod nosem i
schowałam telefon to torby. Rozejrzałam się po lokalu. Spostrzegłam tego
szatyna kiedy siadał na krześle przy barze. Podjeść? Co zrobię jak nie będzie
chciał ze mną rozmawiać? Odrzuciłam
swoje obawy na bok i pewnym krokiem ruszyłam w stronę chłopaka. Zajęłam wolne
krzesło obok niego.
- Jestem Savannah. –
Przedstawiłam się uśmiechając się miło.
Szatyn dopiero teraz zauważył
moją obecność i odwrócił się w moją stronę. Spojrzał na mnie uważnie, jakby
chciał w ten sposób dowiedzieć się o mnie więcej.
- Mike. – Mruknął i gestem ręki
przywołał kelnera. – Dwa razy krwawą Merry. – Zwrócił się do mężczyzn.
Ten skinął głową i zaczął
przygotowywać zamówienie.
- Nie jesteś za młody na alkohol?
– Zauważyłam.
-
Może trochę. – Uśmiechnął się tajemniczo.
- Ile masz lat? – Zapytałam
mrużąc oczy i przyglądając mu się badawczo.
- Co cię to obchodzi? – Burknął.
Na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek.
Gwałtownie się wyprostowałam na
jego słowa. Może i jestem ciekawską osobą i czasami wtykam nos w nie swoje
sprawy, ale z takim przypadkiem się jeszcze nie spotkałam. Odpowiedział nie
miło, lecz jego uśmiech mówił „nie bierz tego na poważnie”.
- Nie przyszłaś tu mimowolnie,
prawda? – Zapytał w czasie kiedy kelner podał mu zamówienie. Jednego drinka
podsunął w moją stronę, a drugiego chwycił w dłoń, aby za chwilę móc zamoczyć
usta w trunku.
- Nie interesuj się. – Moja
lakoniczna wypowiedź zabrzmiała równie nie miło co jego odpowiedź na moje
pytanie.
Mike roześmiał się radośnie
ukazując słodkie dołeczki. Chwyciłam drinka w rękę i posmakowałam kolorowego
płynu. Nigdy nie przepadałam za tego typu alkoholem. Takie drinki zazwyczaj
piją biznesmeni, którzy uważają, iż skoro mają pieniądze mogą wszystko.
- Twój chłopak chyba jest zazdrosny. – Po
krótkiej ciszy głos zabrał Mike, który
przypatrywał się reszcie towarzystwa za moimi plecami.
Odwróciłam się i od razu
napotkałam groźny wzrok Styles’a. Trochę mnie to zażenowało. Ten głupi układ
miał być bez takich akcji. Chwilę potem zauważyłam, że Lucas również się nam
przygląda jakoś nie ufnie. Prychnęłam cicho pod nosem i odwróciłam się z
powrotem do Mike’a.
- Jesteś bratem Lucas’a, prawda? –
Zignorowałam wcześniejszy komentarz.
Szatyn pokręcił głowa z uśmiechem
i odłożył pustą już szklankę na blat.
- Jak się domyśliłaś?
Jak? Trudne to
nie było. Jestem tu z Loczkiem, więc cały czas ma mnie na oku. Kto jeszcze
oprócz niego bacznie nas kontroluje? Nikt inny jak Lucas. Czyli Mike musi być
kimś ważnym dla niego. Drogą redukcji doszłam, że są rodzeństwem. Jeśli się przyjrzę dokładnie im obu dostrzeże
wyraźnie podobne rysy twarzy. Mike jest nie pełnoletni musi być tu z kimś
dorosłym.
- Tajemnica. – Zaśmiałam się
dumna ze swojego odkrycia.
- Pasujecie do siebie z
Styles’em. – Nie odstąpił tematu. – Potrzebował dziewczyny. – Stwierdził.
- Dlaczego tak uważasz? – Nerwowo
zaczęłam stukać palcami o blat. Znów to cholerne uczucie. Ponownie ktoś
stwierdza, że dobrana z nas para. Tylko po czym oni to stwierdzają?
- Zawsze uważałem go za kolesia,
który nie szanuje kobiet. Jest zwykłym
podrywaczem i nie potrafi powiedzieć innego komplementu niż „ dobra dupa z
ciebie”. Aż nagle pojawiasz się ty, a o
nie widzi po za tobą świata. – Mówił z poważnie cały czas patrząc mi się w
oczy. – Z resztą nie dziwię mu się, jesteś śliczna. – Uśmiechnął się ponownie
ukazując słodkie dołeczki.
Totalnie oszołomiona nie
wiedziała co powiedzieć. Zadziwiła mnie jego wypowiedź. Jednak po chwili
przypomniałam sobie, że szatyn dawno nie widział się z Harrym, a to pewnie jego
jedynie błędne stwierdzenia.
- Dziękuje. – Wykrztusiłam w
końcu rumieniąc się i spuszczając wzrok
na swoje dłonie.
Chłopak ponownie dzisiejszego
dnia roześmiał się wesoło.
- Jesteś słodka. – Skomentował.
Podniosłam
wzrok i dostałam nagłego olśnienia. Piękne brązowe oczy, bujna czarna czupryna.
Jestem głupia – skarciłam się w myślach. Że też od razu tego nie zauważyłam.
Mike jest bardzo podobny do Zayn’a! Nawet błysk w oku szatyna przypomina mi
błysk w oku mulata. Może mam jakieś przywidzenia? Albo brakuje mi Malika i
każdego do niego porównuję? Staram się w każdym wyszukać jakieś cechy Zayn’a?
Spojrzałam na jednego z trzech kelnerów, ale u niego nie znalazłam nic
podobnego do mulata. U szatyna też tego od razu nie zauważyłam. Tak poczekam
jeszcze piętnaście minut, a każdy chłopak, którego spotkam będzie mulatem z
brązowymi oczami i ciemnymi jak smoła włosami. Jestem genialna.
- Savannah! – Podbiegł do nas
zdenerwowany Harry. Jego twarz była blada, a oczy jakby pociemniały. – Natalie
miała wypadek. – Powiedział na jednym wydechu.
Pół godziny
później byliśmy już w drodze do Londynu. Przeprosiliśmy ojca i Jay, ale
zrozumieli. Natalie była kuzynką Hazzy, była dla niego ważna. Na razie nie
chciałam pytać o co dokładnie chodzi. Naszym kierunkiem był szpital i tam
chciałam się wszystkiego dowiedzieć.
Kiedy w końcu
znaleźliśmy się w centrum stolicy, stanęliśmy w korku. Curly się zdenerwował. Z
całych sił uderzył dłońmi w kierownice, a za tym poleciała wiązanka różnych
przekleństw. Nie odzywałam się. Harry z charakteru był bardzo wybuchowy.
Czasami pod wpływem emocji robił różne durne rzeczy, których potem żałował. Po
dwudziestu minutach zauważyłam przed sobą duży budynek przed którym stało
mnóstwo samochodów sanitarnych. Gdy zaparkowaliśmy Styles jak torpeda wpadł do
szpitala. Próbowałam go dogonić, ale na marne. W recepcji już go nie było. Nie
miałam pojęcie gdzie się skierować. Rozglądnęłam się dookoła siebie i
spostrzegałam Malika, który stał przy automacie z kawą. Dziś ubrany był w
czarne poprzecierane rurki i fioletową bluzę z kapturem, na której widział
napis „hope”. Jak najciszej do niego podeszłam zakryłam mu dłońmi oczy. Chłopak
zaśmiał się i położył swoje ręce na moich.
- Nie ze mną takie numery, kruszynko. – Strącił moje dłonie i odwrócił
się przodem do mnie.
- Kruszynko? – Prychnęłam.
- Od dziś jesteś moją kruszynką. –
Zaśmiał się przyciągając mnie do siebie.
Zawtórowałam mu i wtuliłam się w
pierś mulata.
- Co z Natalie? – Zapytałam odsuwając
się po chwili.
- Spadła ze schodów. Ma połamane
żebra. – Westchnął zagarniając ręką kawę.
- Okropne.
- Tak, musi zostać teraz w
szpitalu na co najmniej tydzień. Trzeba zaopiekować się Julią. – Skierowaliśmy
się w stronę sali gdzie leżała młoda mama. – Po pogotowie zadzwonił ich sąsiad,
mała pobiegła do niego kiedy spostrzegła co się stało. Dotarłem tu jako
pierwszy. Znam się trochę z Nat, a akurat byłem w pobliżu. Pielęgniarka
zaprowadziła mnie pod salę, ale nie pozwoliła mi do niej wejść. W tedy
zobaczyłem zapłakaną Julię. Była bardzo wystraszona, zapłakana nie wiedziała co
się dzieje.
- Gdzie jest teraz? – Zapytałam
przyśpieszając kroku.
- Pojechała z Niall’em do domu. Musiała
coś zjeść i się wyspać.
Więcej się nie
odzywaliśmy. Byliśmy już prawie pod salą kiedy zauważyłam, że Loczek rozmawia z
lekarzem. Wysłuchiwał w skupieniu tego co mówił do niego mężczyzna. Poklepał go
lekko po plecach i odszedł. Curly usiadł na jednym z krzeseł, wziął głęboki
oddech i przymknął oczy. Widząc go tak zmartwionego pobiegłam do chłopaka i mocno
go do siebie przytuliłam. Styles od razu odwzajemnił uścisk.
- Harry.. – Zaczęłam, ale trudno
było mi się skupić i powiedzieć coś z sensem. – Wyjdzie z tego, poradzi sobie. –
Próbowałam podnieść go na duchu. W końcu ludzie z gorszymi obrażeniami wychodzili
cało.
- Wiem, ale najbardziej martwi
mnie… - Zatrzymał się w połowie zdania i odsunął się ode mnie. – Julia. –
Dokończył. – Ona ją tam znalazła. Lekarz mówił, że strasznie płakała, nie mogli
jej uspokoić. Ma tylko sześć lat.
- Harry, spokojnie przecież się
nią zaopiekujemy. – Zapewniłam.
- Ty już chyba całkiem
zwariowałaś. – Westchnął. – Chcesz dać mi pod opiekę dziecko? Tak roztrzęsione?
Ja sam potrzebuję czasami opieki.
Nie mogłam zaprzeczyć. Miał
rację. Sam jeszcze czasami nie potrafił zrobić czegoś sam. Dobrze się jeszcze
nie usamodzielnił. Miewał humorki jak
kobieta w ciąży. Strzelał fochami na prawo i lewo. Po prostu był nie
odpowiedzialny.
- Równie dobrze ja mogę się nią
zaopiekować. – Uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Ja również. – Obok nas
przykucnął Zayn.
- Widzisz? Razem z Zayn’em
obiecujemy zająć się małą.
- Włos jej z głowy nie spadnie. –
Mulat położył dłoń na moim kolanie, co nie uszło uwadze Harrego. Jego usta
przypominały teraz wąską linię.
Zza białych
drzwi, które znajdywały się obok wejścia do sali Natalie wyszedł lekarz. Gestem
ręki przywołał do siebie Loczka. Razem weszli do gabinetu. Malik od razu zajął
miejsce przyjaciela i zaczęliśmy rozmowę. Ogólnie rozmawialiśmy o wszystkim i o
niczym. Opowiadałam mu jak było w Doncaster, a on mówił co w tym czasie działo
się w domu. Wywnioskowałam, że praktycznie z niego nie wychodzili, a żywili się
jedynie pizzą. Kiedy wrócimy do domu muszę przygotować im coś zdrowego. Mimo,
że wypadek Nat z początku mnie wystraszył to teraz już tego tak nie
przeżywałam. Harry za bardzo się tym przejął. Nigdy nie znalazł się w podobnej
sytuacji, to była dla niego nowość. Martwiła mnie jedynie Julia. Dziewczynka rzeczywiście
się tym przejęła. Drzwi gabinetu otworzyły się i wyszedł z nich Curly.
- Możemy do niej wejść. –
Uśmiechnął się i wleciał do sali.
Podnieśliśmy się z krzeseł i
ruszyliśmy za nim. Dziewczyna leżała w bezruchu i lekko otwartymi oczami. Nie
spała. Harry od razu zaczął ją ściskać i mówić jak bardzo się o nią martwił.
Brunetka zaśmiała się i odepchnęła od siebie chłopaka narzekając na bolące
miejsce.
Harremu
diametralnie poprawił się humor, jego twarz przybrała barw, a uśmiech nie
schodził mu z twarzy. Siedzieliśmy wszyscy na łóżku Nat i rozmawialiśmy dobre
dwie godziny. Zayn opierał się o ścianę, a ja obok niego opierałam się o jego ramię.
Hazza miał najwygodniej. Leżał obok Natalie. Było ciasno, ale przytulnie. Po
trzydziestu minutach pogawędki drzwi otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia
wleciała mała blondynka od razu wskakując na łóżku i mocno przytulając się do
mamy. Zaraz za nią wszedł Irlandczyk. Postawił sobie krzesło przed łóżkiem i
rozsiadł się wygodnie.
Długo siedzieliśmy z kuzynką
Harrego. Około godziny dziesiątej wieczorem wyszliśmy z sali. Julia długo żegnała
się z mamą, ale obiecałam jej, że jutro tu
przyjdziemy. Zadowolona stwierdziła, że mamie będzie weselej jeśli jutro
przyniesie jej jakiś rysunek. Kiedy wychodziliśmy ze szpitala Zayn oplótł rękę wokół
mojej tali i przyciągnął mnie mocno do siebie.
- Jutro o trzeciej porywam cię.
- Jak to? – Zdziwiłam się.
- Pisałem ci, że mam
niespodziankę. – Uśmiechnął się.
- A Julia? Mieliśmy się nią zająć
– Przypomniałam.
- Pójdzie z nami. Spodoba jej
się.
Następnego dnia już o dwunastej
byliśmy u Nat. Jak Julia powiedziała tak zrobiła. Wczoraj późno wróciliśmy,
więc z samego rana zabrała się za rysowanie. Kiedy pokazała Nathalie malunki ta
była zachwycona. Rysunki zawisły na drzwiach. Niestety o drugiej musiałyśmy już
wracać. Pożegnałyśmy się, a w drzwiach minęłyśmy się z Liam’em i Danielle,
którzy również szli do brunetki.
Zayn powiedziała abym ubrała coś
wygodnego. Ubrałam szarą bluzę, czarne dresy i tenisówki. Julia miała na sobie zieloną
bluzę z myszką Miki i czarne leginsy. Wybiła godzina trzecia. Malik zawołał nas
na dół. Chwyciłam uśmiechniętą dziewczynkę za rękę i zeszłyśmy. Gdy mała
usłyszała o niespodziance bardzo się ucieszyła. Próbowała zgadywać, ale Zayn
nie chciał nic powiedzieć. W końcu odpuściła. Przez całą drogę bawiliśmy się z
dziewczynką w „moje oko widzi”. Tak minęła nam godzina jazdy. Spojrzałam za
szybę. Dawno wyjechaliśmy z Londynu. Teraz otaczała nas pustka. Co jakiś czas
tylko mijaliśmy opuszczone domy. W końcu Malik zatrzymał samochód przed…
Stadniną koni!
- Zayn! – Pisnęłam
podekscytowana.
- Miałem nadzieję, że ci się
spodoba. – Uśmiechnął zadowolony.
Julia wybiegła z samochodu i nie
mogła ukryć zadowolenia. Skakała, piszczała, cieszyła się. Chwyciła nasze
dłonie i pociągnęła w stronę stadniny. Z jednej z trzech stajni wyszedł wysoki
mulat. Miał kruczo czarne włosy. Tak samo jak Malik.
- Zayn! – Zawołał podbiegając do
nas.
- Cześć Aaron. – Oby dwaj podali
sobie dłonie. – To jest właśnie Savannah. – Wskazał na mnie. – A ta młoda dama
to Julia. – Puścił oczko do dziewczynki.
- Cześć. – Podniosłam kąciki ust.
-Aaron, jestem kuzynem Zayn’a. –
Sprostował.
Aaron zaprowadził nas do stajni i
pokazał konie, na których będziemy jeździć. Trochę się wystraszyłam, ale
chłopak zapewnił, że nic mi się nie stanie. Mi przypadła piękna brązowa klacz
Lora. Chwyciłam za twardą szczotkę i zaczęłam czesać jej grzywę. Trochę
wiedziałam o koniach i ich pielęgnacji. W wieku dziewięciu lat byłam na obozie jeździeckim.
Kiedyś to lubiłam, ale potem po prostu mi się to znudziło. Pojawiła się
fotografia. Przyjrzałam się dokładnie klaczy. Była piękna, jednak trochę bałam
się sama jej dosiąść. Z pomocą przyszedł mi Malik i zaproponował, że pojedzie
ze mną. Julią zajął się Aaron. Razem dosiedli Magika-dorosłego ogiera.
Stanęłam
przy lewej łopatce konia. Złapałam wodzę w lewą rękę i skierowałam konia w
prawą stronę. Lewą nogę wsadziłam w strzemię. Podskoczyłam dwa razy na prawej
nodze, a za trzecim razem mocno się odbiłam. Przełożyłam nogę nad zadem konia i
już zadowolona na nim siedziałam. Malik powtórzył mój wyczyn i usiadł za mną
tak, że obejmował mnie ramionami trzymając wodze. Aaron podobnie usadził przed
siebie Julię, jedna dziewczynka miała na głowie kask jeździecki. Aaron pokazał
nam różne piękne miejsca. Dziewczynka była zachwycona z resztą ja również. Zayn
się spisał.
***
Ojej! Trochę mi zeszło na napisanie, ale w końcu się pojawił ;) Jest duuuużo Malika :D Zapraszam do komentowania to na prawdę daję kopa do dalszego pisania.
Naprawdę duuuuuużo Malika. :D Ale nie mówię, że to mi się nie podoba. :D Widzę, że między Sav a Zaynem się coś kroi, tylko pytanie- co z hazzą? Nie mogę rozgryźć zachowania Stylesa. Może w następnych rozdziałach się czegoś dowiem...?
OdpowiedzUsuńTak czy siak piszesz genialnie, a ja czekam na kolejny rozdział. :)
Kaśka
Szkoda, że nie widzisz jak odtańczam swój taniec szczęścia :3 Moim zdaniem to jeden z najepszych rozdziałów na blogu, jakie umieściłaś :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Podoba mi się to co się rozwija między Sav a Zaynem. :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny :D
Świetny rozdział ;) I dobrze, że dużo Zayna <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny ;)
Fajnie, naprawdę fajnie napisane. Ciekawy pomysł. Będę wyczekiwać z nie cierpliwością na twoje rozdziały. Przy okazji...fajny szablon.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/
o jejku , cudowne ;)) intryguje mnie kto jej się tak naprawdę podoba ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńWpadnij jeśli chcesz :)
www.gabrielle-quinn.blogspot.com
Trzynasty rozdział na 444-days-in-hell.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzternastka na 444-days-in-hell.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWpadłam dzisiaj i wszystko przeczytałam! Na prawdę piszesz wybitnie kochana! Bardzo podoba mi sie styl, nie widzę żadnych, ale to żadnych błędów - może dlatego, że jestem tak bardzo skupiona na tej świetnej treści :D Na prawdę cudowna historia. Kurdeee Zayn jest tu taki świetny, idealny dla Savanny! Ale ja chcę, żeby ona była z Harry'm ;( on jest najbliższy mojemu sercu <3 Ale no z drugiej strony ten Malik! Sama już cholera nie wiem co myśleć noo ! :D jeszcze nigdy nie byłam tak niezdecydowana :D w każdym razie zrobisz co uważasz :*:* dodaję Twojego bloga do ulubionych, bo z pewnością będę zaglądała częściej! Mam nadzieję, że odwiedzisz również moje blogi!Byłoby mi bardzo miło! buziaki :*
OdpowiedzUsuńhttp://wishmeyourself.blogspot.com
http://loveispleasure.blogspot.com
A i nie wiem czy wiesz, ale jak się komentuje to masz weryfikację obrazkową, co jest dla nas trochę uciążliwe :c ale można z łatwością to wyłączyć :) musisz wejść w w ustawienia, dalej masz posty i komentarze i gdy jest włącz weryfikacje obrazkową wystarczy dać NIE :) :*
Usuń15 na 444-days-in-hell.blogspot.com / czytasz w ogóle?
OdpowiedzUsuń444-DAYS-IN-HELL.blogspot.com < - 16 rozdział. Jeśli czytasz - komentuj. Chcę znać Twoją opinię.
OdpowiedzUsuńOoo jaki Malik jest słodki ooo pisz szybko :) http://keep-calm-and-fuck-off.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam pytanie ,piszesz obłędnie co nie uchodzi uwadze czytelnika jednym słowem masz talent ,a twoje opowiadanie wciąga,ale czy pojawi się jeszcze rozdział ?
OdpowiedzUsuńwracam do pisania tego bloga, na dniach będzie nowy rozdział :)
UsuńAAAh <3 Wieczorem znalazłam tego bloga i teraz siedzę na nim do 1 w nocy <3 JEST ZAJEBISTY <3 Masz talent. Więcej. - dar!
OdpowiedzUsuńTEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#TEAMHAZZA#
OdpowiedzUsuńFajny ale jest błąd . Gdy Harry i Lucas obserwowali Sav to ona w myslach sobie mowila jak doszla do rozwiklania ze Lucas i koles z ktorym gadala to bracia. I doszla do teko metoda DEDUKCJI nie redukcji, po za tym spoko ;)
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham! <3 Masz talent! Cudny rozdział, czekam na kolejny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/